Trening Kołbiel - Góra Kalwaria
Pierwszą część pod wiatr (do Kołbieli), przejechałem całkiem sprawnie, jak na jazdę pod wiatr, z tym że miałem dziwnie zaniżony puls i miałem wrażenie jak bym nie miał pełnej mocy w zanadrzu. Dodatkowo na ok 10 kilometrze złapał mnie skurcz w lewej łydce i trzymał mnie tak przez ok godzinę (na szczęście nie miał większego wpływu na moje tempo), po czy przestał być odczuwalny. Na dk50 miałem odczuwalny boczny wiatr, przez który trochę mnie nosiło po drodze, ale za to mogłem rozwiać przyzwoite prędkości. Po podjeździe przed Górą Kalwarią, puls zaczął wracać do normy, a nawet zaczął powoli rosnąć by już w Warszawie, przy normalnym tempie miałem HR w okolicy 170 BPS i pojawiło się zmęczenie, prawdopodobnie przez przegrzanie (wiatr tak nie chłodził, a temperatura była dość wysoka) i odwodnienie. Końcówkę już tak naprawdę jechałem na "oparach" i to dodatkowo trochę pod wiatr (od wjazdu na most Poniatowskiego).
- DST 106.43km
- Czas 03:34
- VAVG 29.84km/h
- VMAX 53.75km/h
- Temperatura 26.0°C
- HRmax 177 ( 88%)
- HRavg 153 ( 76%)
- Kalorie 2902kcal
- Sprzęt Srebrna strzała
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj