Informacje

  • Wszystkie kilometry: 8745.53 km
  • Km w terenie: 0.00 km (0.00%)
  • Czas na rowerze: 12d 14h 58m
  • Prędkość średnia: 28.87 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy gkacper.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Czwartek, 24 maja 2012 Kategoria 200-299km, Wycieczka

Góry Świętokrzyskie

W zeszłym roku nie udało mi się przejechać tej trasy według planu z powodu błahej awarii, przez którą straciłem dużo czasu i musiałem skrócić trasę by zdążyć na pociąg.
Prognoza pogody (która się później sprawdziła) na czwartek była obiecująca, między 14 a 22 stopni ciepła i dość silny wiatr z północy, zapowiadały dość przyjemną jazdę, a przynajmniej przez większość czasu.
Z domu wyruszam o 4:30. Mimo że złożyłem ciepłą koszulkę i nogawki, przy 14*C było dość chłodno, prawdopodobnie przez "ostre" powietrze. O 5 jestem już w centrum Warszawy, gdzie robię przez przypadek całkiem fajne zdjęcie stadionu narodowego. O tej porze w Warszawie jest bardzo luźno i jazda jest dość sprawna, a na ulicach widać dwa rodzaje ludzi, ci którzy jadą do pracy i ci którzy wracają z imprezy ;).
Stolicę opuszczam ok 5:30, co oznaczało koniec szarpanej jazdy od świateł do świateł i początek płynnej i (jak później się okazało) szybkiej jazdy. Tempo wspomagane przez wiatr było wysokie, bo między Jankami a Radomiem, miałem średnią prędkość 35,5 km/h, a łączna średnia prędkość do Radomia wyniosła 33,8 km/h.
W centrum Radomia byłem parę minut po 8 i tam zrobiłem pierwszą przerwę podczas której zjadłem drugie śniadanie (2 banany i snickersa). Nie wiem dlaczego, ale po takim śniadanku nie czułem się najlepiej. Wyjazd z Radomia przez to nie był zbyt przyjemny, ale na szczęście kilka kilometrów dalej, najwyraźniej wszystko się przemieliło i było ok.
Radom opuszczam ok 9. Jazda na DK9 była podobnie sprawna i szybka jak na DK7/S7. Szybko przebijam się przez Skaryszew (z ładnym placykiem w centrum), po którym zaczynają się coraz częstsze pagórki. Iłżę zaliczam jeszcze przed 10, po której górki stają się coraz ostrzejsze.
DK9 opuszczam ok 10:30. Przejeżdżam wzdłuż ładnie położonego jeziorka w Brodach, po czym jadąc przez chwilę DK42, przed Starachowicami odbijam na trasę 756. W Rzepinie zaczyna się droga którą planowałem już w zeszłym roku jechać (a którą z powodu obsuwy czasowej nie pojechałem). Do Nowej Słupi muszę pokonać trasę z licznymi podjazdami gdzie niektóre są na tyle ostre że muszę korzystać z przełożenia 1-3, a czasem nawet 1-1. Częste podjazdy powodowały że mocno się grzałem w "termo-aktywnej" koszulce, więc stanąłem na chwilę żeby się przebrać.
W Nowej Słupi robię drugi i w sumie ostatni dłuższy postój, podczas którego się posilam i uzupełniam zapas izotonika w bidonie. Stąd mam ok 15 km do Łysej Góry, których, oczywiście pokonanie nie idzie sprawnie, a to z powodu dość długiego podjazdu. Ale na szczęście podjazdy mają to do siebie że po nich następują zjazdy, a akurat na tym zaliczam swój rekord prędkości 69,1 km/h, walcząc przy okazji z dość silnym bocznym wiatrem (musiałem mocno starać by zmieścić się w wyznaczonej ścieżce rowerowej). Zaraz za tym zjazdem, zaczyna się rzeźnia. 5 km o średnim nachyleniu ok 6%, momentami dochodząc do 9%. Pokonanie tego odcinka zajmuje mi ponad 20 minut. Na górze robię kilka fotek i szybko się zbieram by zdążyć na pociąg ze Skarżyska. Zjazd do Nowej Huty zajął mi ok 7 min, a prędkości oscylowały w granicach 50-60 km/h. Można by było szybciej, ale musiałem uważać na emerytów i wycieczki klasowe ;).
Do Skarżyska zamierzam dotrzeć przez Bodzentyn. Na tym odcinku zaczyna dawać się we znaki to co mi do tej pory pomagało, czyli silny wiatr z północy. Na podjazdach (a było ich kilka, a nie które były dość długie) nie przeszkadzał zbytnio, ale na płaskich odcinkach i zjazdach ograniczał osiągane prędkości (w szczególności na zjazdach gdzie osiągałem max 40km/h).
Na dworzec docieram na 10 min przed odjazdem pociągu, gdzie szybko kupuje bilety i Colę na drogę. W Warszawie jestem o 18:45 i po 8 km jestem z powrotem w domu.
Wnioski:
-Góral ze mnie kiepski, no ale to żadne zaskoczenie
-Muszę popracować nad dłuższymi postojami na większy posiłek, aby były krótsze. Przez nie o mało nie spóźniłem się na pociąg ("mikro-postoje" na szukanie drogi i robienie zdjęć, w sumie też nie były bez winy)
-Kolana nie bolały i nie bolą, czyli wychodzi że nogawki i suplementacja działa.
Ogólnie jestem zadowolony. Wszystko poszło po mojej myśli, prądu miałem cały czas pod dostatkiem, a góry nie wymęczyły mnie tak jak w zeszłym roku. Myślę że jeszcze tu wrócę.

Zdjęcia

  • DST 276.49km
  • Czas 09:25
  • VAVG 29.36km/h
  • VMAX 69.10km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 173 ( 86%)
  • HRavg 146 ( 73%)
  • Kalorie 6736kcal
  • Sprzęt Srebrna strzała
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Dziękuję i również pozdrawiam :). Myślę że w tym sezonie jeszcze zawitam na południu kraju.
gkacper
- 17:26 piątek, 25 maja 2012 | linkuj
Link do zdjęć jest między opisem a mapką ;).
gkacper
- 16:59 piątek, 25 maja 2012 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa atmie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl